Tym razem gimnazjum i nauczycielka w koturnach

Idąc za ciosem wspomnień ze szkoły, następne co sobie przypomniałem, jest to wspomnienie z lekcji historii z gimnazjum.

Nudna lekcja, nauczycielka ok 45 lat, dość drobnej budowy krótko ścięte włosy, pofarbowane na czerwono, okulary. Z reguły nie przychodziła w niczym ciekawym, sama też za ładna nie była, ale była bardzo miła.

Tym razem była w koturnach. Dość wysokich, bardzo twardych. Było to z okazji jakiegoś święta, już nie pamiętam jakiego.

Ogólnie nie mogłem oderwać oczu od tych butów, szczególnie że to chyba pierwszy raz kiedy ją widziałem w wysokich butach. A także w tak twardych! Natomiast poruszała się w nich jakby to było dla niej naturalne. Nie wiem, mnie to bardzo ruszyło.

Referowała nam jakiś pewnie bardoz ciekawy temat, chodziła pod tablicą. Ja jedyne co słyszałem to stukanie jej butów o podłogę. Aż miałem ciarki.

Aż nagle… Kumplowi z pierwszej ławki spadł na podłogę długopis. Zleciał mu z przodu, w stronę tego miejsca gdzie chodziła nauczycielka. Długopis taki zwykły, przezroczysty, najtańśzy. Pewnie kojarzycie. Z niebieską skuwką.

Stało się to w moment, kolega nie zdążył zareagować, a nauczycielka przechodząc stanęła na tym długopisie. Trafiła tak, że długopis był jakby w poprzek jej buta, nadepnęła mniej więcej w połowie jego długości połową swojego buta. A że te koturny to był taki lity, cholernie twardy klocek, kawał plastiku, jak obcas, to trzasnęło i zgniotła długopis od razu, pewnie nawet wiele nie czując! Usłyszała to po postawieniu nogi, a jako że szła wolnym krokiem do przodu, myślami w tej historii co ją nam przekazywała, zrobiła jeszcze pół kroku do przodu, zaczęła już unosić nogę, którą rozgniotła długopis, i postanowiła cofnąć i zobaczyć co to, więc delikatnie cofnęła krok, stawiając nogę kawałek w prawo, a że długopis leżał tak jakby w poprzek, to idealnie znowu stanęła na dalszym jego kawałku, rozgniatając go kolejny raz! Aż kawałki tego plastiku odleciały na bok!

Patrząc już na czym stoi, pewnie chciała z tego zejść i obróciła tą nogę jeszcze trochę w bok, odsuwając pare cm dalej, lecz znowu opuszczając trafiła na sam koniec długopisu, a serio musiała nie czuć jaką siłę na niego wywiera, bo opuszczając nogę znowu rozgniotła z chrzęstem kolejny kawałek! Drobne kawałki plastiku znowu wystrzeliły w bok!

Wyobraźcie sobie to w normalnym tępie, 3 szybkie ruchy!

W miękim bucie pewnie nie stanęła by z taką siłą, wcześniej by wyczuła że coś ma pod nim, a tak to rozgniatała biedny długopis, i pewnie bardziej słyszała niż czuła!

No ale wracając, znowu przesunęła się w bok, już poza długopis, ale rozgniatając kilka kawałków plastiku które wystrzeliły w bok. Zobaczyła rozgnieciony długopis, spojrzała na kolegę, i poprosiła czy może to sprzątnąć! Zero przeprosin czy coś. Jakby to była jego wina że jej pod buty podłożył!

Kolega ruszył się żeby pozbierać rozdeptany przez nią plastik, ona zrobiła jeszcze drobny kroczek w bok, żeby mu miejsce zrobić, i znowu, stuknęła koturnami o podłogę, ale że były tam jeszcze drobne kawałki plastiku który wystrzelił jej spod butów na bok, znowu zachrzęściło!

Ale ona musiała tego nie widzieć (mimo że ja z ławki obok widziałem) i nie czuć, bo tylko powiedziała do tego kolegi

– Możesz zobaczyć czy mi się to do butów nie poprzyklejało? Bo jeszcze coś mi pod nimi chrzęści.

On przyklęknął żeby pozbierać, ona jeszcze uniosła lewego buta do tyłu, pokazując mu podeszwę, on widać że przestraszony, spojrzał i mówi że nic nie widzi.

Ona znowu stawiając buta na podłodze, znowu musiała rozdeptać nim jakąś małą pozostałość, bo już delikatnie, ale strzeliło coś. Zrobiła taką minę z grymasem, i nagle tak jakby maszerując w miejscu, tupnęła mocno w podłogę jednym butem, drugim butem, i tak ze dwa razy na zmianę, jakby chciała strząsnąć coś z butów, bądź rozdeptać na miazgę jakby miała coś na podeszwie! Nawet nie słyszałem czy coś pod nimi jeszcze miażdży, bo stukot koturnów był tak głośny!

I takim naturalnym głosem powiedziała jakby do siebie

– Chyba już.

I zwracając się do nas

– Nie chce tego roznieść, bo wiecie, takimi butami można na przykład kredy nie zauważyć i nieświadomie roznieść po całej klasie.

Ja mało nie doszedłem, bo choć nie dosłownie, to brzmiało to tak, jakby mogła nimi rozgnieść kredę leżącą na podłodze i roznieść ją po całej klasie nie czując tego! I pewnie tak kiedyś zrobiła, skoro tak uważała tym razem… Jak myślicie, zgniotła nimi jeszcze coś kiedyś nieświadomie?

Bo była świadoma że nic pod nimi nie czuć!

I wiem że czytając wydaje się to mega długie, ale wyobraźcie sobie to dobrze, całość trwała może z 15 sekund, tylko ciężko opisać tyle szczegółów 🙂

Chcecie więcej wspomnień ze szkoły?

4 thoughts on “Tym razem gimnazjum i nauczycielka w koturnach

  1. Jasne że tak,bardzo przyjemnie się czyta takie wspomnienia 😀 ,a co do nauczycielki to raczej przypadkiem to zrobiła 😛

  2. Super opowiadania…. ja nie mialem takich wspomnien ale mam kolezanki dwie nauczycielki… piekne… mlode… i super sie ubieraja… chetnie bym im cos pod buty podlozyl

  3. No no akcja gruba Generalnie to takie szkolne wspomnienia opowieści są mega efektowe. Nie wiem co mają w sobie takie nauczycielki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *