Kiedyś nie przepadałem za dziewczynami w glanach. Ale dzięki jednej znajomości zmieniło się moje podejście, wręcz zacząłem uwielbiać je u dziewczyn!
Pewnego razu, było to już ładnych pare lat temu zapisałem się na kurs tańca towarzyskiego. Sam, bez partnerki. Na kursie okazało się że przyszła jedna dziewczyna bez partnera, więc idealnie. Była ode mnie 2 lata młodsza, była bardzo drobna. W sumie spoko się dogadywaliśmy, ale nic więcej, nie było szans na romans czy coś.
Normalnie przychodziła w jakiś zupełnie nie atrakcyjnych butach, czasem zmieniała do tańca na jakieś baleriny. Coś czego nienawidzę u dziewczyn.
Ale raz podczas zajęć powiedziała że kupiła sobie super buty, i przyszła dziś w nich, jak zostanę chwile po to zobacze! Nie trzeba mi było dwa razy powtarzać! Chociaż nie liczyłem na nic specjalnego.
Po zajęciach, poszedłem z nią, ona zaczęła zmieniać. Zobaczyłem wtedy… Cudowne, czarne glany. Wysokie, na grubych podeszwach. Bardzo mi się spodobały.
Ja coś zagadałem, w końcu jak je wiązała zapytałem się czy są tak twarde jak popularnie się uważa. Pochyliła się do przodu, pokazując że się nie zginają i powiedziała, że tak, a nawet bardziej, nie ma szans ich zgiąć! Bo są glany na miękkich podeszwach, są na takich przeciętnych, a te były dosłownie jak skała!
Strasznie się tym zajarałem! Wychodząc, strasznie nimi tupała po schodach. Ja już miałem taki stan że nie myślałem.
Ona drobna, delikatna, idąca w takich ciężkich butach, ale i błyszczących, i wyglądających na naprawdę porządne…
Oczywiście męczyłem ją pytaniami czy coś pod nimi czuje, ona że absolutnie, i pamiętam że odprowadzając na przystanek, szliśmy, i leżało jakieś pudełko po czymś na chodniku, specjalnie na nie nadepnęła, i się śmiała że uwielbia to!
Jak dotarliśmy na przystanek, komuś spadła końcówka tabliczki czekolady. Pamiętam że ja jeszcze coś o jej glanach mówiłem, ale byłem w takim transie że średnio pamiętam co. Ale musiała to widzieć że się strasznie nimi jaram! I chyba zobaczyła że zerkamna ten kawałek czekolady, bo spojrzała na mnie, spojrzała na ten kawałek czekolady, nadepnęła na niego, patrząc mi w oczy obróciła się na nim, i cały czas mając go pod butem, patrząc mi w oczy zapytała:
– Mam nadzieje że nie chciałeś jej zjeść? Bo chyba mam ją pod butem
I wybuchnęła śmiechem.
Nie pamiętam o czym dalej rozmawialiśmy, pamiętam że stała tak z tą czekoladą pod butem, patrzyła mi się wymownie w oczy i o czymś rozmawialiśmy. Po czym usiadła na ławce, zobaczyłem że z tej kostki czekolady niewiele zostało. I po raz kolejny zapytałem czy coś pod nimi czuje, i czy np jakby zdeptała komuś rękę to by mogła tego nie zauważyć, a ona nagle podskoczyła, wstała, i z takimi iskierkami w oczach
– Jak Cię to tak interesuje, to połóż dłoń, zobaczymy!
Pamiętam że zacząłem panikować, ale podniecenie było tak wielkie że zapytałem
– I co, nadepniesz mi na dłoń?
Na co odpowiedziała
– No pewnie, zaspokoje Twoją ciekawość!
Uklęknąłem, położyłem dłoń na chodniku, grzbierem do góry…
Ona z iskierkami w oczach stanęła mi przodem glana na dłoni, zrobiła to szybkim ruchem, wgl nie sprawdzała czy będzie mnie boleć czy co, poprostu postawiła mi buta na dłoni i stanęła jak na chodniku, i dopiero teraz zapytała
– Boli?
Ja odpowiedziałem coś w stylu że nawet nie tak bardzo, choć było to kłamstwo… To zrobiła coś czego się nie spodziewałem, przeniosła siężar tylko na tą nogę i tak jak glany są wyprofilowane, że można na nich się przechylić trochę do przodu, to właśnie zrobiła mając moją dłoń pod nim, także stanęła mi całym ciężarem na dłoni… Bolało jak cholera, twardy i ostry traktor na podeszwia tak mi się wżymał w skórę… Na szczęście trwało to może z 3 sek, po chwili postawiła drugą nogę normalnie na ziemi, a tą postawiła na pięcie, zwalniając moją dłoń spod masywnej podeszwy, i zapytała nadal z iskierkami w oczach patrząc na moją dłoń i dokładny, czerwony odcisk jej podeszwy wraz z czarno-szarym brudem z chodnika który miała na butach…
– A teraz?
– Teraz to już zabolało!
– Szczęśliwy?
Ja zgłupiałem, bo poczułem że ona wie że ja bardzo chciałem żeby mnie zdeptała… I nie wiedziałem co wydusić… Chciałem to zakryć, więc zapytałem
– Ale czy czułaś, czy mogła byś tego nie zauważyć idąc tak normalnie?
– A to się nie skupiłam na tym, połóż jeszcze raz
Nawet się nie zastanawiałem, wykonałem jej polecenie. Odeszła z 2 m ode mnie, odwróciła się w moją stronę, i zaczęła sobie spacerkiem iść, patrząc przed siebie nucąc sobie jakąś wesołą piosenkę pod nosem. Ja jeszcze w ostatnim napływie myśli skojarzyłęm że obok leży pozostałość po tej tabliczce czekolady, i jest jeszcze jedna kostka której nie rozdeptała, więc długą dłonią, wykorzystując to że nie patrzyła się na chodnik, podsunąłem i położyłem kawałek za dłonią.
Ona szła, jak robiła krok w stronę mojej dłoni ja ją troche przesunąłem żeby lepiej trafiła, udało się tak ułożyć że przeszła po niej nadeptując końcem podeszwy i początkiem obcasa. także zmiażdżyła mi dwa małe palce podeszwą, a kciuka obcasem… Ała!
Ale to nic, nie trafiła w czekoladę, nawet nie zwróciłem uwagi bo tak mnie zabolało, ale zrobiła dwa kroki dalej, i się odwróciła, i dalej nucąc zacząła wracać, ale w taki sposób że stawiając nogę na ziemi, przenosiła na nią swój ciężar, i stawiając następną, tą delikatnie obkręcała, tak jakby chciała zmielić coś co miała pod podeszwą. Po pierwszym kroku trafiła na kostkę czekolady, robiąc kolejny krok zauważyłem że prawie nic po niej nie zostało, wszystko musiała wdeptać w podeszwę, i kolejnym krokiem trafiła n amoją dłoń, na końcówki palcy, obrajając się przesunęła mi je trochę po płytach chodnikowych, zabolało jak nie wiem! A ona sobie nuciła radosną piosenkę, jak taka bezbronnna słodka dziewczynka, patrząca przed siebie… Zrobiła kilka kroków, odwróciła się do mnie, i mówi
– Więc idąc nie zwróciłabym na to kompletnie uwagi, wydawało mi się jakby poprostu jedna płyta chodnikowa była wyższa od drugiej albo coś takiego, poczułam tylko tyle że tył buta stanął wyżej niż przód.
I zorbiła słodki uśmiech, i dodała
– A czemu spanikowałeś jak wracałam? 😉
– Jak to spanikowałem?
– Widziałam kątem oka jak nerwowo drgnąłeś, było nie zabierać ręki!
Ja nie wiedziałem co powiedzieć, bo chyba uznała że zabrałem rękę, więc jej pokazałem palce, czarne od brudu i czerwone od przekręcenia się na nich tym ciężkim butem, z delikatnei rozerweaną skórą… Ona jakby zdziwiona
– Oj, to byłam pewna że faktycznie się przestraszysz i zabierzesz… Nic Ci nie zrobiłam?
– Nie, spokojnie!
– To pewnie CIę to ucieszy, bo tego zupełnie nie poczułam!
Ja w siódmym niebie, wstaje, i pytam
– A tą kostkę czekolady co chyba Ci się do buta przykleiła?
Ona podnosząc buta do tyłu i sprawdzając podeszwę
– O Tyyy… Przebiegła świnio! Powinieneś mi to teraz własnym językiem wyczyścić! Nie no, żartuje, zanim dojdę do domu to pewnie jeszcze nie jedna rzecz wejdzie mi w traktory. Ale nie, nie poczułam, i to jest w nich niesamowitę, mogę iść po kałużach, błocie, śmieciach, czyiś rękach (i uśmiech w moją stronę) i się nie przejmować. Zaspokojona ciekawość?
Powiem szczerze że byłem w takim szoku i tak przestraszony, że zakończyłem temat, i zacząłem jakiś inny, tak doczekaliśmy do jej autobusu…
Powiem ci… boska historia jesli prawdziwa….mmmm
Ja do glanów nigdy nie miałem pociągu. Ale sama sytuacja mega aż ciśnienie mi skacze