Ładna pogoda, a więc postanowiłem odwiedzić znajomą w jej rodzinnej miejscowości. Znajoma 21 lat, szczupła blondynka ? Ogólnie ubiera się na sportowo.
Posiedzieliśmy u niej w domu, i w końcu zaproponowała żeby pójść do ogródka, ma tam czereśnie między innymi, możemy zjeść. Ponieważ zakładałem e jak zwykle pójdzie ubrana na sportowo, to nie wyczuwałem żadnej ciekawej sytuacji. Jakże byłem w szoku, jak zobaczyłem że wśród mnóstwa damskich delikatnych sportowych butów, stoją klasyczne drewniaki, i zaczyna wsuwać w nie swoje stópki! Klasyczne, ale różowe, także bardziej dziewczęce. Po wsunięciu delikatnych bosych stópek do nich, jak stuknęła nimi o podłogę, myślałem że eksploduje! Widziałem część jej stópek, i wiedziałem co by się stało, jakby coś przez nieuwagę wpadło pod te drewniaki…
Dopiero jak wyszliśmy zadałem pytanie czemu akurat te założyła, że to do niej nie podobne. A ona mi na to, że żeby zerwać czereśnie trzeba wejść na drabinę, a te są bardzo sztywne i dzięki temu dają olbrzymi komfort. I spojrzała na mnie, i powiedziała że współczuje mi stania dłużej na drabinie w moich.
Nakręciła mnie tym strasznie, delikatna, szczupła blondynka, mająca na bosych stopach takie drewniaki… I to specjalnie założyła żeby chronić i dać komfort swoim stópkom… Byłem w niebie.
Doszliśmy na miejsce, pogadaliśmy, powiedziałem że może pierwsza wdrapać się na drabinę, ja potrzymam drabinę jakby miała się przewrócić, a jak będzie ok to do niej dołączę. Zgodziła się, zaczęła wchodzić, jak miała już nóżki powyżej moich oczu, zobaczyłem podeszwy… Napewno przed chwilą rozgniotła nimi kilka czareśni! Widać było kila świeżych plam, ale i sporo plasku jak i parę drobnych kamyczków. Nic pewnie nie poczuła… I te bose stópki w środku… Nie mogłem się napatrzeć. A ona tylko szukała owoców, wgl nie przejmowała się tym co miała pod butami.
To by było na tyle z pierwszej części, wybaczcie ale nie jestem w stanie opisać całości na raz ? A później dopiero zaczęło się dziać…