Plaża, muszelki i młoda mamusia

Aktualnie chodzę sobie po plaży w Sopocie. Taki o relaks po ciężkim tygodniu. Pogoda jest mocno jesienna. Na brzegu morzą leży masa mniejszych i większych muszelek, które zbierają chyba tylko małe dzieci. Przechadza się też masa osób. I jedna z przechadzających się osób bardzo przykuła moją uwagę…

Była to dziewczyna 20 pare lat. Wysoka, wysportowana, czarne włosy, bardzo dobrze (drogo) ubrana. Nie chce tu żadnych konkretnych marek opisywać, ale chyba wszystko było markowe i mega drogie.

Buty miała takie sportowe, na grubej podeszwie, jak się przyglądałem jak szła, to podeszwy wgl się nie zginały, także muszą być mega twarde… Były tym samym modelem co na zdjęciach, ale kolr był inny, ciemniejszy.

Razem z nią chodziło kilkuletnie dziecko, oglądające muszelki. Mamusia szła bardzo wolno, najpierw robiąc coś na telefonie, a później patrząc przed siebie.

Wzdłóż lini brzegowej był taki ok 0,5m szerokości pas muszelek wyrzuconych z morza. Pas nie szedł prosto, jak linia brzegowa, czasem był bliżej, czasem dalej. Dziecko podbiegało przed swoją mamę, szukało co ciekawszych muszelek, po czym jak mama go minęła i zostawał w tyle, biegł spowrotem na przód. Kilka razy wijący się pas muszelek przeciął drogę tej dziewczynie, która patrząc się gdzieś daleko przed siebie, przeszła po tych muszelkach. Za każdym razem jak się wsłuchało, pomiędzy falami było słychać chrzęst pod jej butami…

W pewnym momencie dziecko było przed swoją mamą, i wyglądało jakby coś ciekawego znalazło. Ale mama idąc powolnym, jednostajnym krokiem przeszła obok dziecka, i jak co któryś krok zachrzęściły jej muszelki pod butami. Dziecko nagle z wyrzutem do mamy, jednocześnie wygrzebując coś z miejsca, gdzie moda mamusia przed chwilą postawiła swojego pięknego buta

  • Połamałaś mi największą muszekę!
  • (dziewczyna nie spuszczając wzroku, nie zmieniając kroku) Nie możliwe
  • (podiegając do mamy z kawałkami połamanej muszelki w dłoniach) No zobacz, cała połamana! A chciałem ją!
  • (dziewczyna spoglądając na to co jej syn trzyma w rękach, ale nie zwalniając kroku) Nawet jej nie dotknęłam, to morze musiało wyrzucić taką zniszczoną
  • (zdenerowowany chłopiec) Nie, była cała, Ty ją połamałaś!
  • (mamusia nadal spokojnym tonem, patrząc przed siebie) Zobacz jaka ona była duża i gruba, nie dała bym rady jej podnieść i połamać, Ty też napewno nie, ona taka wypłynęła już na brzeg
  • (chłopiec smutny, trzymając ją w rękach, idąc za mamą, zaczął patrzać spuszczonym wzrokiem na jej buty) Ale…

Jak obstawiacie, faktycznie nie poczuła że rozdeptała tą muszelkę? Wyglądało jakby nie było dla niej różnicy czy idzie po tym utwardzonym piasku przy lini wody, czy przecina ten wężyk z muszelek, które jak się wsłuchało pomiędzy falami, ładnie chrzęściły jej pod grubymi butami, i było słychać że niektóre napewno jej strzelają, bezpowrotnie zostając zniszczone… A ona jakby wgl tego nieświadoma…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *